Kącik Literacki – Miejska Biblioteka Publiczna

Kącik Literacki

Barbara Kruszyńska (Zuber)

Jestem osobą, która zawsze dąży do realizacji swoich marzeń, jednocześnie bacznie obserwując otaczający świat, zachwycając się jego pięknem i zaskoczona jego częstą niestety brutalnością. Kieruję się w życiu cytatem: „Spraw, aby każdy dzień miał szansę stać się najpiękniejszym dniem Twojego życia”. To właśnie dzięki niemu poznałam swojego męża, z którym mam dwoje cudownych dzieci. Z zawodu i pasji: nauczyciel wychowania przedszkolnego i logopeda.

Kacper Heyser

Cześć. Jestem Kacper, mam 24 lata i nie jestem alkoholikiem, od 2 lat pracuję w Królestwie Netherlandów. Zawodowo zajmuję się logistyką oraz magazynowaniem (ale to mało istotne). Jestem człowiekiem otwartym na nowe doświadczenia jak i ludzi, kocham i nienawidzę siebie, moje hobby jest dość niecodzienne, bo lubię oddać się beztroskimi tekstom o uczuciach i emocjach zamieszkałych w mojej głowie. Spełniam marzenia i daję motywacje w moim wersach. Miłego dnia i pozdrawiam!

Wiersze wybrane

***

Serce me samotne, smutkiem żalem otulone,

Od tej pory w radości żyć nie mogę,

wartości i cele jak piasek

z wiatrem do morza nicości wpływają

brak celu, brak osób na których możesz polegać

życie jest okrutne ostre bezwzględne

starasz się, próbujesz dać trochę dobroci

na ten świat chory, a zostajesz odrzucony

***

Cieniem mym już na horyzoncie

witam ciepły poranek kojący mą duszę

powoli kołysze się z wiatrem łagodnym…

Ciałem daleko duchem niebisów dotykam

natchnienie i nadzieja w mym sercu zasiane.
Cień już w tyle a ja wciąż unoszę się

uwolniłem się od udręk tego świata

bo razem z wiatrem przemijam

powoli pojmuję czemu żyję

po co oddycham

i czemu dźwigam

ciężar tego świata

***

Poznałem Cię na tinderze, sam w to już nie wierzę

pisaliśmy namiętnie, wnet za chwil skrawek

telefon dostałem, anielski głos

usłyszałem i się rozsypałem

gdy już od ciebie przyjechałem to zaniemiałe

piękna rudowlosa, uśmiech jej wypełniał smukłą twarz

uczucie pożądania było od chwili usłyszenia

zasmakować twego ciała było mi spróbować

uczucie spełnienia wypełniło

i również w łóżku gorąco było

***

Plastikowe czasy nastały, teraz liczy się „like” i „beauty”

bez tego nawet nie zdobędziesz tych wartości

dla mnie liczy się dzisiaj wiara i dobre nastawienie

w szarych niepewnych czasach!

Co jest ważne dla ciebie? Zastanów się dwa razy

zaglądając w nowy dzień, a przed snem przemyśl to,

co zrobiłeś za dnia.

Popraw swój standard o jeden dzień

zainwestuj w siebie i swoje doświadczenia

spójrz na życie jakby było snem i pędź tam w tych snach

pełną parą

zanim wszystko się zatrzyma

„Zamglone oczy” tomik Patrycji Zuber

Bucza|

Rośnie, spazma rośnie
rozbrzmiewa po moim ciele
a ja naga unoszę się tak wysoko…
Do gwiazd, lewituję w obłokach nad niebem

spływa Twoja krew, kiedym ja jest blada
porost to wyobrażenie, wszystko spada
biegną na siebie, rozrywają czaszki
słowa mówią wiele, najwięcej czynami

ale widzę tylko czerwień
i róże oblane deszczem niepodległej
chcę ją zmyć, mieszam wodę z solą
nie mam jej za dużo, czuję całą sobą

zaboli, oczyszczę, a może urośniesz
i polana znowu zakwitnie nad Wami
wszyscy, którzy leżą, bo życie oddali
Wy wszyscy będziecie polnymi kwiatami… 

W powiewie wiatru pokazywać piękno
delikatność, odwagę, miłość i jedność
gdy strzelali w braci oczęta ołowiem
zemścijcie się dając nieznane im „z Bogiem”

by przyjrzeć się mogli wnucząt spojrzeniami
jak piękna wyrosła polana z kwiatami


na sercach tych, którzy kochali za mocno
przez ciała tych, którzy zabrali im godność

mieli przecież włosy w kolorze hebanu
gęste, tak jak każdy las, rzadsze od skautów
marzenia ubrane w kolorowe dziewczę
która niegdyś sypiała w willi, dziś śpi w metrze

można mówić o strzałce czasu, obszarze przeszłości
absolutnych przyczyn teraźniejszych zdarzeń
ale nikt nie spodziewał się, że jeszcze można
rozbierać niewinnych z najdrobniejszych marzeń

miasto rozerwane, kiedy wołam, wołam, ale krzyk mój nosi się pustką, już nie wiem
czy inni nie słyszą, bo świat jest iluzją i jestem w nim sama, czy wolą być cieniem…
Proszę, oby pierwsze, by była nadzieja
że człowiekiem można być dla człowieka

i nie zastąpili nas ludzie z otchłani
Ci ludzie zabiją nieboskłon deskami
a przecież żyć chcemy
pomiędzy gwiazdami…

dawać sobie kwiaty, nie na pogrzeb jaki
wtapiać oczy z miłością w siebie tylko, za nic
dopuścić, by krew się lała za mocno;
pielęgnujmy kwiaty. One dalej rosną…

Zamglone oczy

Zamglone oczy widzą strach
co czujemy, kiedy jesteśmy sami
co możemy zdzierżyć, kiedy latami
stare siły są z nami, nie każą ich przeżyć

wielka przestrzeń mała, żeby się w niej zmieścić
wielka przestrzeń większe ma serce, gdy wierzysz
wielka przestrzeń chłodna, tak jak oczy za mgłą
ciągle boli ją głowa, ale nigdy na darmo

szare domy są brudne od łez, wspomnień, procentów
szare domy to czyściec, nie zbawią nas od grzechów
„wszystkie diabły są tutaj”- śpiewa panicz wstawiony
wszystkie diabły są tutaj, anioł nie ma już głowy

historia wciąż się pisze na czystym pergaminie
jakby bała się zbrudzić, myśleć że czas ją zwinie
pod zamglone spojrzenia wielu zamglonych oczu
szare są myśli ludzi, co patrzą z szarych domów

ciężkie ciśnienie spycha, ciąży więc grawitacja
czaszka zmiażdżona boli, chyba że to jest prawda
serce brudne od kłamstwa, krew spaczona od leków
szary świat chcą oglądać cięte powieki wieków.

Kwadraty |

Różowe kwadraty
niebieskie kwadraty
żółte kwadraty
cytryna i śmiech

wcześniej pół tabletki ukołysze męki
czy w piekle znaczenie ma powód i wiek?
Żyjemy za szybko, umieramy w trakcie
i odejść nam szkoda na ostatek, dreszcz

w istocie i w prawdzie, gdy składamy w darze
nadzieję, lecz na co? Piętnuje nas wieszcz.
O Stwórco, jeżeli to czytasz, to przestań!
Wszak piszę do ludzi, których ranisz, wiesz?

Człowieku bez wiary, jeżeli to czytasz
to zapuść korzenie na niebie, wśród tęcz…
I jeżeli nie lubisz pływać, to proszę
popłyńmy, by w mieście utopił nas deszcz

i jeżeli nie lubisz ciszy, w porządku
każdy ryk zmarłego wezwie dziatka też.
Palimy ziemię pod gwiazdami, wpadka
zero zero zero, bo to właśnie jest

zaległy krzyk, którego nie wydusiłeś
i dobry żart, który utknął w gardle gdzieś
wręcz nieme wyznanie, kiedy zrozumiałaś
że być, to nie znaczy nic, a zwłaszcza chcieć

różowe kwadraty
niebieskie kwadraty
żółte kwadraty
cytryna i śmiech

tak właśnie się dzieje, gdy spadasz pomiędzy
być, nie być
czuć, nie czuć
zaistnieć lub chcieć.

Bytomska 268b |

Jesteś gdzieś, jak wszystkie kolory świata
rewolucyjna etiuda Chopina- piękna
rozbrzmiewasz na wietrze, gdzie on widzi bezsens
nareszcie wiem: za oknem, w domu- jak ja

szukałam Cię, śnie o Paryżu, tak długo
mogłabym powiedzieć, że byłeś mi zgubą
szukałam Cię, śnie o Paryżu, po stokroć
powiem, że nie szkoda mi czasu na wolność

jesteś gdzieś na krańcach Bytomskiej ulicy
wyglądasz zza okna tuż koło dziewczynki
i jesteś czymś więcej, i jesteś kimś więcej
niźli pożegnalnym snem Santa Moniki

szukałam Cię, gwiazdo polarna, na niebie
nocą wychodząc na garaż wraz z tatą
zrywałam też wiśnie, często niedojrzałe
dla kaprysu gorsze rzucając sąsiadom

wielki owczarek o imieniu Misiek
uwielbiał przesiadywać ze mną na dachu
opierał swój mokry nos lekko o szybę
lecz mama wolała czystość, o poranku

pamiętam też wielką trawę, długą rurę
szłam tędy do szkoły, mgła była chmurami
więc to może nimi tam dolatywałam
bom nigdy na ziemi nie stała nogami

samotne dziecko, Waculika dziesięć
tam pierwszy raz usłyszało „masz to coś”
i wielkie pióro dotknęło ramienia
potem w wielkim piórze posiadało broń

ale ciągle jesteś gdzieś, wszystkie kolory
na Armii Krajowej poszli w swoje strony
wszyscy, tylko ono jedno poleciało
na mgle, nie raczyło męczyć swoich nóg

szukałam Cię, śnie o Paryżu, tak długo
mogłabym powiedzieć, że byłeś mi zgubą
szukałam Cię, śnie o Paryżu, po stokroć
powiem, że nie szkoda mi czasu na wolność

jesteś gdzieś, w sercu
jesteś, w melodii
utrzymam serce więc
i będę grać

nie jestem jak szkodnik
nie chcę Cię upodlić
będę dbać o pamięć
przy Tobie chcę trwać.

Danse Macabre |

Tańczą kości, wapnem sypią, dookoła miszmasz
tańcem uderzają w ściany, uderza ten rytm w nas
ciało wychodzi na zewnątrz garściami, jest bez szans
kiedy my spadamy lecąc przed gwiazdami przez czas

palisz mnie każdą z możliwych możliwości, jak kwas
jestem wielkim niewolnikiem pasji, działam jak chwast
to ta implikacja czyni ze mnie bestię bez wad
chcę móc zlizać tę truciznę z Ciebie, więc ją mi daj

niechaj spłynie po tej twarzy lepka ciecz, oczyści
ja wystawię język chcąc ugasić brudne myśli
przepalają skórę, tańczą kości dzisiaj z nami
ponieważ czaszka wykrzywia zęby bataliami

połóż w swojej wannie, zatop mnie w szarości
mokre włosy odrzuć, wyparują w cień
przytnij miękką skórę, lekką jak aksamit
obojczyki odsłonięte są dla Ciebie jak cel

ochrzcij mnie nagością tego co już było
chcę móc krzyczeć jeszcze wśród zwęglonych chmur
chcę móc krzyczeć więcej więc piszę poezję
zatapiając pióro we krwi swoich róż.

Tonę|

Tonę w ich spojrzeniach, dajcie mi oddychać
odblokujcie myśli, z których kapie wstyd
tonę w ich marzeniach, które niespełnione
są spuszczone w ściekach, umarły ich dni

pełna chwały przeszłość uciekła. Jak mogła?
Pełna chwały wielkość jest daleko już
a ja stoję w miejscu sama, nie samotna
to zasługa serca, w którym bywał nóż

jest to nieroztropne, mieszać pestki wiosłem
ale jak popłynąć mam inaczej, jak?
chciałam tylko błyszczeć, więc zostałam gwiazdą
potem czarną dziurą, tak zamrażam czas

nie wiem czy to zboże mnie tu przywróciło
czy krzyk Twój z przeszłości, to nieważne, wiesz
jestem teraz obcym, owoc więc poproszę
i z raju odejdę- wiatr nie ten ma świst

nie ten tu świt nastał, co w Twoich ramionach
nie ta noc, a plejad też inny jest duch
byłaś mi fortecą, teraz tu ruiny
tak ładnie wtapiają się, choć służą złu

odchodzę więc
szepczę szorstkie pożegnanie
już mnie nie zobaczysz
w czasie tym i tu

to wszystko minęło
to wszystko to przeszłość
teraz widzę większość źle wybranych
dróg

Żyć szybko, umierać młodo |

Sto trzydzieści na minutę to za mało, wierz mi
serce ściga się ze sobą byle tylko przeżyć
za daleko ma do Ciebie więc stale przyśpiesza
czy spragnione zdąży, czy czas zacznie mu uciekać?

Sto trzydzieści na minutę to za mało, wierz mi
oczy są jak skała więc wytrwałość muszą dzierżyć
umysł nieprzytomny po tych dawkach końskich, Soma
wypiłam butelki trzy, wciąż nie usypiam, szkoda

sto trzydzieści na minutę to za mało, wierz mi
tyle rzeczy do zrobienia, gdzie świat je pomieści?
Każda półka elegancko stoi razem z wnętrzem
chociaż mam bałagan, ma bałagan wątła przestrzeń

sto trzydzieści na minutę, to za mało, wierz mi
chciałabym móc biec z innymi, z nimi mam gdzie mierzyć
chaos, chaos, chaos, krzyczy w głowie każda z myśli
wagon wypadł z toru, wagon wypadł, lecą iskry

sto trzydzieści na minutę, czuję chłód, choć biegnę
więdnie każdy z kwiatów, który postawiono wcześniej
mięknie moje serce, które biegnie po tych trupach
chciałabym móc oddać hołd, lecz misja wzywa, czuwaj

sto trzydzieści na minutę, serce trochę zwalnia
gdy w Twoich ramionach mieszczą się gwiazdy, ich światła
Ty mi dajesz spokój i dawaj go dużo więcej
kocham Ciebie skarbie, uciekniemy razem jeszcze

sto trzydzieści na minutę
jestem już zmęczona
serce chce biec dalej
choć spocona moja głowa

sto trzydzieści na minutę
dalej lecą iskry
i wciąż spać nie umiem
nie mnie dano być jak wszyscy…

Misja|

Mamo, posłuchaj, dziś lecę na misję
gdzieś pomiędzy gwiazdy, gdzie może być strasznie
i choć czuję spokój, może nawet szczęście
wiem, że dzisiejszej nocy już raczej nie zasnę

Tato, posłuchaj i otwórz serce
jest wielkie, a ja wiem, że jest w nim coś więcej
pokochaj każdego i pomóż każdemu
tak jakbyś we wszystkich miał ujrzeć mą twarz

Skarbie, to mój ostatni dzień na Ziemi
ale to nie jest nasze pożegnanie
wszakże moje serce zostanie powieścią
naszych wiecznych, niedoścignionych już dni

Ty byłaś tą, która pocieszała wszystkich
w międzyczasie chowając w uśmiechu smutek
dzisiaj ja przychodzę każdą z łez Ci zetrzeć
już nie jesteś sama, odwagi to skutek

już trochę za dużo w zbyt krótkim czasie
dlatego wciąż myślę o tych naszych polach
które odkrywałaś, gdy się wdrapywałaś
po licznych pagórków spiętrzonych stokach

malowniczym niebie, które grzało skórę


teraz widzę ciemność, chyba mnie zabrała
dałaś mi w prezencie szczęście aż zbyt wielkie
bo wciąż stoję patrząc w Zieleń oniemiała

więc jeśli to czytasz, to jest już za późno


i nóż wypadł z ręki, a z głowy marzenia
ponieważ wolałam wciąż wciągać cyferki
choć z duszy leciały piękne wyrażenia

nie wiem, czy to dziennik jest, chyba możliwe


albo przeczucie zesłane przez Ducha
ale już Stanisław wyczekuje w kącie
Wszechświecie mój, witaj. Dwa pięć pięć, wyruszam.

Poetka – Patrycja Zuber w Kąciku Literackim

Do naszego Kącika Literackiego przyjęła zaproszenie poetka pani Patrycja Zuber – „osoba, która maluje obrazy słowami i w nich tonie” – autorka tomiku poezji pt. „Między gwiazdami”.

Kącik działający już trzeci rok, jest miejscem przyjaznym dla młodych twórców. Na jego łamach publikowaliśmy opowiadania, wiersze, a nawet obrazy.

Tym razem zapraszamy w podróż ku gwiazdom, na gwiezdny firmament, w którą wybierzemy się z panią Patrycją.

Pani Patrycja jest absolwentką Technikum nr 4 w Bytomiu, z wykształcenia jest grafikiem komputerowym, obecnie studiuje fizykę na Uniwersytecie Śląskim. Interesuje się astronomią, astrofizyką, lubi podróżować. Na sercu leżą jej również sprawy związane z ekologią, klimatem, demokracją, tolerancją, równością osób LGBT+ , jest aktywną członkinią stowarzyszenia „Zieloni Katowice”. Jest też współautorką publikacji pt. „O Ślązaku, który nie bał się latać: historia Ryszarda Dyrgałły z Szarleja”.

„Między gwiazdami” jest pierwszym tomikiem poezji wydanym przez Patrycję Zuber, jednak jak sama zapowiedziała – nie ostatnim. Wydając swoje wiersze – powiedziała, że udało się spełnić marzenie, które dalej się spełnia, jednocześnie udowadniając jaką radość sprawia pisanie wierszy, na pewno zobaczenie ich w druku, ale również dzielenie się nimi.

Zwraca się również bezpośrednio do czytelników z życzeniem, aby odnaleźli gdzieś swoją własną altanę, z której uniosą się wysoko, prosto do gwiazd.

Poetka pomieściła w swych wierszach ogrom spraw, przeżyć, zjawisk. Wiersze są bardzo osobiste, pełne żaru, pasji, przeżyć, wielkich uczuć, namiętności, tęsknoty, metafizyki, ale również smutku, pesymizmu, czy nawet depresji. Wszystko to „kosmiczne” na granicy jawy i snu. Tomik został podzielony na trzy części noszące tytuły: Sen, Półsen i Lunatyk dodatkowo pięknie zilustrowany wspólnie z przyjaciółmi pani Patrycji.

Mieszkaniec

Otwierasz serce

dostrzegasz miejsce

w którym zasiadasz

na chwilę, bądź więcej

i mimo że bywasz w nim

już nieco częściej

(ciągle nie na dobre)

wychodzisz pośpieszniej

aż znikasz bez śladu

tym razem na stale

kiedy ja wciąż jestem

tym samym mieszkaniem.

Asteroida

Mówiłaś: Jak pięknie!

Gdy w nocy nad nami

widziałaś latarnię

przed swymi oczami.

Mówiłaś…

tak pięknie mówiłaś chwilami

kiedy wzrok skanował

dawny blask nocami.

Mówiłaś to

płonące widząc odbicie

w skale skutej lodem

w odległym niebycie.

Mówiłaś…

Złamane pióro

Jesteśmy nadal w tej samej kropce

nie przed nią

po niej nie tworzymy zdania, poprzednie

mogło być za mocne i było, na pewno

Wiedziano, powstały małe kropeczki

i parę laseczek na smak

lecz czy mogły zdanie zakończyć pytaniem

czy na pewno nie jest czegoś brak?

Nie wiem, krzyczysz

chyba jednak stwierdzam

jak wiele odpowiedzi wszystko zawiera

w niewielu pojęciach. To śmieszne.

Istniejemy, póki tusz pamięta

o naszej przeszłości

a kartka pozostaje cała, wtedy

mało znaczą kości. Za mało już, wiecie…

Każdy posyła uśmiech do zdjęcia

nie każdy szczerze

pozostawiwszy gwiazdę na Ziemi

tak piękne, tak cienkie stworzyłaś kwiecie.

I nikt nie uwierzy.

Rakieta

Wśród tysiąca światełek, gwiazd

jest za mało

za mało, by zapomnieć twarz

którą znano.

Jak można z próżni ułożyć pełnię

a z punktu cały świat?

Pytałaś, pytałam, chciałam ruszyć w kosmos

ujrzałam na Ziemi w zieleni blask.

To nie jest rakieta, chociaż się unoszę

to piękne, nie więdnie jak kwiat, a jak sopel

rozpływam się, tuli mnie żar, moją trwogę

zabiera daleko wiatr, to mój człowiek.

Lunatyk

Podążam we śnie

kiedy świat zamglony

odkrywa przed sobą zasłony najbliższe

jak gdyby przedstawieniem było istnienie

a każdy grał rolę, zerkając zawistnie.

Nie wiem, czy owe substancje chemiczne

nie były przypadkiem moim paliwem

nie wiem, gdzie są te zaległe stacje

na których wysiadałam

chociaż zawiłe wydawały się…

Dwa, może cztery wcześniejsze przystanki

za którymi kompletnie nic miało nie być

więc znów podążam przed siebie i wątpię

ażeby cokolwiek tu miało się zmienić.

Karolina Wietrzyk w Kąciku Literackim

Karolina ma 17 lat i jest licealistką. Jej pasją jest pisanie wierszy, ale od samego początku uwielbiała też taniec. Przyjemność sprawia jej również nauka języków obcych, uczy się w klasie z językiem wykładowym hiszpańskim. Własne opowiadania zaczęła pisać już w przedszkolu. Później odkryła w sobie potencjał do rymów, który zaczęła wykorzystywać do tworzenia wierszy. W swojej pasji wspierają ją rodzice i chętnie komentują każde dzieło córki. W 2017 roku jej opowiadanie pt. „Księżycowy pył” zostało nagrodzone III miejscem w XI Ogólnopolskim Konkursie Literackim „OKNO”, kierowanym do uczniów szkół podstawowych i gimnazjalnych, organizowanym przez Młodzieżowy Dom Kultury w Chorzowie.
Poniżej prezentujemy nagrodzone opowiadanie oraz wiersze Karoliny. Młoda autorka ma na swoim koncie kilka udanych spotkań autorskich skierowanych do uczniów i przedszkolaków zorganizowanych w naszej bibliotece oraz „występ” w Narodowym czytaniu „Balladyny” Juliusza Słowackiego w 2020 roku.

Zapraszamy do spotkania z ta niezwykle uzdolnioną, obiecującą pisarką.

Księżycowy pył

Patrząc przed siebie, nie potrafiłam dostrzec wiele. Cały widnokrąg zakryty był przez ogromny wulkan osadzony na sporym wgłębieniu w podłożu. Jego strzelistość świadczyła o tym, jak bardzo wulkan jest stromy i jakie

niebezpieczeństwo może stanowić chęć wejścia na tego olbrzyma. Za nim znajdował się małego rozmiaru robot z doczepioną kamerą, która najprawdopodobniej miała na celu rejestrowanie wszystkiego, co dzieje się w pobliżu wulkanu. U dołu robota znajdowała się gąsienica, taka jaka jest nam znana z czołgów. To definitywnie

oznaczało, że wynalazek może się przemieszczać i że ktoś nim steruje tak, by okiem kamery mógł dostrzec jak najwięcej. Spoglądając ponownie w stronę gejzera, u jego szczytu zobaczyłam chmurę popiołu, który łącząc się z pyłem księżycowym, nabierał blasku, przypominając tym samym czarny brokat.

Przypatrując się planecie, nie da się nie zauważyć dużej ilości kraterów księżycowych, które podobnie jak i cała planeta, są w szarym kolorze.

Kratery, mimo że przypominają dziury w serze, są o wiele bliżej siebie i w większych ilościach, lecz w całkowicie innym rozmiarze. Cały ten widok zapiera dech w piersiach. Zapatrzona w chmurę księżycowego pyłu, nawet

nie spostrzegłam, że zaczyna ona rosnąć, jest ogromna i… zmierza w moim kierunku!!! Już mam

zamiar odwrócić się i biec ile sił, ale to na nic. Tuż za mną znajdowały się dwa ogromne kratery księżycowe, tak głębokie, tak potężne, a w dodatku będące blisko siebie. Nie ma ucieczki.

Pył zmierza w moim kierunku, nie mam pojęcia, co zrobić, biec przed siebie równa się oślepnięciu, czyli… jestem w pułapce. Nie mogę czekać! Za późno, pył już tu jest, już czuję go na swoim ciele, na nic idą moje próby strzepania go z siebie, przylepił się do mojej skóry i marne szanse odwrócenia tego efektu. Koniec, film się urywa.

Budzę się, pierwsze, co widzę, a właściwie to, czego nie potrafię dostrzec, to moja skóra, jestem całkiem czarna, pył nadal jest na mnie. Podobnie jak wcześniej nie poskutkowała metoda wytrzepania się. Pył był bardzo drobniutki, przypominający fakturą mąkę. Przez chwilę obserwowałam wulkan, teraz czarnej chmury nie było, na szczęście. Nie wiem, na jak długo straciłam przytomność, ale nie to mnie teraz najbardziej zastanawia. Jak ja się tutaj znalazłam?

Jak mogę tu przeżyć bez powietrza? Jak daję sobie radę bez skafandra? Po co tu jestem? I

najważniejsze: jak ja stąd wrócę?

Nadzieja

A gdyby się od rzeczywistości oderwać i biec

przed siebie ile tchu?

A gdyby się właśnie tak oderwać z monotonnego

długiego snu?

I przeżyć przygodę życia, taką jakiej każdy chce!

Bo co lepszego może być w życiu od

powiedzenia stanowczego: „Nie”!

Niby banalne – a takie trudne jest znaleźć w

swoim życiu raj.

Jedni potrafią tylko narzekać – a inni tylko mówić:

„Daj”.

Trudno przemówić, bo każdy zawsze całkiem

inne zdanie ma.

Lecz zdarzają się chwile, gdy nikt nic nie mówi, a

wtedy powiedz im co się da!

„Odmienić ludzkość” to pojęcie, które w

marzeniach pojawia się,

Bo każdy zamierza na zawsze być sobą i każdy

myśli, że dobrze tak jest.

Teraz nikogo już z tobą nie ma i działasz na

własną rękę – sam.

Nie martw się, bo samotność może się zdarzyć

wszystkim nam.

Normalność

Zwykła kartka, zwykłe pióro, trochę wiary w

siebie.

I już płyniesz, już odpływasz jak po niebie.

Może nawet nie wiesz, jakie piękne to uczucie.

Zwykłe pisanie, takie zwykłe myśli snucie.

***

Tylko cisza dookoła

Tylko cisza, nawet szmeru kartki nie słyszę

Nikt nie szepcze mi do ucha, już nikt mnie

nie woła

Nikt nie ma odwagi by przerwać moją ciszę

Zdezorientowanym wzrokiem wodzą

Myślą nad znaczeniem milczenia

We mnie wodospad dziś natchnień, oni

wciąż brodzą

Szukając adekwatnego wyjaśnienia

I tylko raz na lat kilka, choć czas tutaj nie ma

miejsca w obsadzie

moje ucho rejestruje twe drobne

westchnienie

Gdy umysł wspomnień szatę na wyobraźnię

kładzie

Szatę tak oczekiwaną, przynoszącą ukojenie

Copyright © 2024 Miejska Biblioteka Publiczna w Bytomiu. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Skip to content